Choć wojna za naszą wschodnią granicą trwa w najlepsze wielu uchodźców zdecydowało się na powrót do swojej ojczyzny. Prawie od początku inwazji dzięki uprzejmości oraz pomocy JCC mogliśmy gościć w Krakowie ukraińską rodzię, która zatrzymała się w krakowskim hotelu GALAXY: Jakov z żoną Svetlana (przewodniczący gminy żydowskiej z Wasylkova) oraz David z siostrą Rayą (przewodniczący gminy żydowskiej w Browarach), poprosili nas o pomoc w powrocie do domu, na Ukrainę. Pomoc dla nich była dla nas przyjemnością i zaszczytem. Wraz z ogromną ilością bagaży, szczęśliwie dowieźliśmy ich do domów.
Kolejnym celem wyjazdu na Ukrainę była realizacja projektu Zima, który dzięki pomocy naszych darczyńców zbliża się do finału, wymagał on wielu wysiłków. Ciepłe wełniane buty, w ilości 2000 sztuk, zostały zakupione, przywiezione do czasowego magazynu w Kijowie i już wkrótce 28.09.2022 będziemy je rozdawać mieszkańcom przyfrontowych miast obwodu zaporowskiego (Oriechov, Hulaypole, Komeshovacha itd.)




Nie mogło też zabraknąć jedzenia, bo wiemy, że to zawsze się przydaje. Przygotowaliśmy, rozwieźliśmy i rozdaliśmy pomoc humanitarną (paczki żywnościowe) dla potrzebujących niedawno okupowanych terenów: Makarow, Borodianka, Worzel, Bucza, Irpiń Browary Wasilkov, oraz pomoc finansowa najbardziej potrzebującym (9 osobom). Tradycyjnie w paczkach żywnościowych znalazły się: olej słonecznikowy, mąka, cukier, kasza, ryż makaron, herbata, ciastka, mielonka drobiowa w konserwie, szproty w puszcze, płatki owsiane, groszek konserwowy, kukurydza konserwowa, kakao. Jedna paczka zapakowana w reklamówkę kosztowała 15 USD. Takich pakietów przygotowaliśmy 75.

Bardzo wzruszającym przystankiem na naszej drodze był Makarov. Z pomocą przyjechaliśmy do Kiry, która pomaga w imieniu gminy żydowskiej najbardziej potrzebującym mieszkańcom. Opowiadała nam jak najeźdźcy zbombardowali większość zakładów pracy, fabryk, centrów logistycznych i piekarni. Z nią odwiedziliśmy 68 letniej Ninę, samotną wdowę, do której wojna dotarła pod dom. Z okna oglądała jak okupanci zbombardowali most, jak strzelali do chowających się ludzi, jak wszystkie okna wyleciały z futryn i roztrzaskały się w drobny mak od fali uderzeniowej wybuchu, pokazała zniszczenia wojenne, opowiedziała o strachu bezradności i przerażeniu związanym z nadchodzącą zimą, którą spodziewa się spędzić w domu bez okien. Nie możemy jej zostawić samej w takim kłopocie ! Musimy jej pomóc ! Zdobądźmy dla niej okna !!! To jest nasz kolejny cel. Dziś wiemy, że chociaż pomagamy “masowo” to ta pomoc dociera do konkretnych ludzi. Takim przykładem jest właśnie Nina

W Borodiance mamy koljeny przystanek. Dasza wraz z mamą Olgą organizują tam pomoc potrzebującym pod kuratelą miejscowej gminy żydowskiej. Wojenna historia tych kobiet jest przerażająca: Olga straciła syna już w pierwszych dniach agresji (był ochotnikiem w obronie terytorialnej, został rozstrzelany), jej córka Dasza wraz z dwójką swoich małych dzieci, została porwana przez żołnierzy rosyjskich i wywieziona do Białorusi, tam porzucona w czas wielkich mrozów, w małym miasteczku, bez dokumentów… pieniędzy… z dwójką dzieci… . Dzięki pomocy współczujących ludzi , po miesiącu tułaczki i kłopotów na granicy, przez Polskę dotarła do domu, do Ukrainy. Zadziwiający jest fakt, że pomimo wszystko obie kobiety, znalazły siłę w sobie by pomagać innym. To One stały się dla nas „miejscem dystrybucyjnym” dla pomocy innym.

Bucza – to dziś miasto symbol. Tu żyją 74 letnia Asia wraz z 78 letnim Nikolajem i są od 60 lat szczęśliwym żydowskim małżeństwem, które ciężko pracując przez całe życie „dorobili” się maleńkiego drewnianego domku, o który dbali, remontowali udoskonalali, by spędzić w nim starość. Niestety wraz z wojną przyszły kłopoty. Ich dom został celowo uszkodzony w taki sposób, że nie da się w nim dalej mieszkać. Strzelano do niego z czołgu, obok w przydomowym ogródku zorganizowano parking dla cysterny w domy mieszkali żołnierze rosyjscy, którzy bawili się niszczeniem wszystkiego co popadło. Całe szczęście mieszkańcy uciekli zanim przyszli wrogowie. Ich również nie możemy zostawić samym sobie !!!

Worzel– Tania i Alla to miejscowe aktywistki. To one pomagają wszystkim wokół. To one ciesząc się zaufaniem, opiekują się miejscową gminą żydowską, to one dokarmiają nawet zwierzęta, pozostawione przez uciekających właścicieli samym sobie, w czasach gdy wokoło brakuje jedzenia nawet dla ludzi. To one organizowały w czasie okupacji wodę dla mieszkańców, schronienie w swojej piwnicy wykopanej przez przodków. To z ich ust usłyszeliśmy o tragedii mieszkańców. O rozstrzelanym obok ich furtki sąsiedzkiego chłopca. O wysadzonym w powietrze bloku mieszkalnym w którym pod gruzami umierali ludzie, a okupanci pilnowali aby nikt nie udzielał pomocy.

Ten wyjazd na Ukrainę to niekończące się spotkania z zaprzyjaźnionymi fundacjami i partnerami działającymi tam, To ciekawe i efektywne rozmowy na temat rozpoznania i sprecyzowania aktualnych potrzeb oraz planowanie wspólnych projektów.
To miliony uścisków z paramedykami , pracującymi na linii frontu, ratującymi życie rannym, to dysputy o sytuacji na terenach dopiero co odzyskanych (Charkowska oblast), o katastrofie humanitarnej, całkowitym braku jedzenia, stanie psychofizycznym ludzi, którzy przez ponad siedem miesięcy znajdowali się pod okupacją. O przestępstwach dokonywanych na cywilnych mieszkańcach. O możliwości współpracy .
To wspólne planowanowanie z prowadzącymi stołówki dla ubogich, misjami zajmującymi się kobietami w tym i takimi, które zaszły w ciążę w wyniku przestępstw seksualnych dokonanych przez okupantów.
To spotkania z organizacjami, które współpracują ze szpitalami i dla nich produkują (w charakterze pomocy humanitarnej) różne przedmioty niemedyczne i ubrania. To wspólne rozmyślania z reporterami dokumentującymi wojnę, przestępstwa, tragedię, zniszczenia ból i cierpienie.
A na koniec rzeczywistość i podsumowanie kosztów wyjazdu
Ile nas to kosztowało:
Paczki produktowe 75 sztuk x 15 EURO = 1125 EURO
Pomoc finansowa 11 osób = 1270 EURO
Paliwo 2500 km = 160 EURO
Inne wydatki = 300 EURO
Zakup butów 20 000 EURO
RAZEM wydaliśmy 22 900 EURO